Strona:PL Bolesław Prus - Faraon 03.djvu/040

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Chór I. Ty zachodzisz, ale trwasz. Mnożysz godziny, dni i noce i trwasz sam, według praw twoich własnych...
Chór II. Oświetlasz ziemię, ofiarowując własnemi rękoma samego siebie, kiedy pod postacią Ra wschodzisz na widnokręgu.
Chór I. O gwiazdo, wynurzająca się, wielka przez swoją światłość, ty sama kształtujesz swoje członki...
Chór II. I nieurodzony przez nikogo, rodzisz sam siebie na horyzoncie.“
A w tem miejscu odezwał się faraon:
„O promieniejący na niebie! Pozwól, ażebym wstąpił do wieczności, połączył się ze czcigodnemi i doskonałemi cieniami wyższej krainy. Niechaj wraz z niemi oglądam twoje blaski z rana i wieczorem, kiedy łączysz się z twoją matką Nut. A gdy zwrócisz ku zachodowi twe oblicze, niech moje ręce składają się do modlitwy na cześć usypiającego za górami życia.“[1]
Tak, z podniesionemi rękoma mówił pan, otoczony chmurą kadzideł. Nagle umilkł i rzucił się wtył, w ramiona asystujących kapłanów.
Już nie żył.
Wieść o śmierci faraona, jak błyskawica obiegła pałac. Słudzy opuścili swoje zajęcia, dozorcy przestali czuwać nad niewolnikami, zaalarmowano gwardję i obsadzono wszystkie wejścia.
Na głównym dziedzińcu począł zbierać się tłum: kucharzy, piwniczych, masztalerzy, kobiet jego świątobliwości i ich dzieci. Jedni zapytywali: czy to prawda? inni dziwili się, że jeszcze słońce świeci na niebie, a wszyscy razem krzyczeli w niebogłosy:

„O panie!... o nasz ojcze!... o ukochany!... Czy to może być, ażebyś już odchodził od nas?... O tak, już idzie do Aby-

  1. Hymn autentyczny.