Przejdź do zawartości

Strona:PL Bolesław Prus - Faraon 02.djvu/285

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

swoją armję i nieprzyjaciół. Mogliżeśmy cię w tych ważnych czasach niepokoić podobnemi wiadomościami?
— To prawda — odparł książę po namyśle. — Gdyby nas dzisiaj zaskoczono, nie wiem, czy potrafiłbym dobrze pokierować wojskiem... I wogóle nie wiem, czy już kiedykolwiek zdołam odzyskać spokój...
Takie małe... takie piękne dziecko!... Albo i ta kobieta, która poświęciła się za mnie, gdy ja ciężko ją skrzywdziłem!... Nigdy nie myślałem, że mogą zdarzać się podobne nieszczęścia i że przenosi je ludzkie serce...
— Czas wszystko leczy... Czas i modlitwa — szepnął kapłan.
Książę pokiwał głową i znowu w namiocie zaległa taka cisza, że słychać było piasek, wysypujący się z klepsydry.
Następca znowu się ocknął.
— Powiedz mi — rzekł — ojcze święty, jeżeli nie należy to do wielkich tajemnic, jaka jest naprawdę różnica między spaleniem zmarłego i zrobieniem z niego mumji? Bo chociaż słyszałem coś w szkole, nie rozumiem jednak tej kwestji, do której Grecy tak wielką przywiązują wagę.
— My przywiązujemy daleko większą, największą... — odparł kapłan. — Świadczą o tem nasze miasta zmarłych, które zajęły cały skraj pustyni zachodniej. Świadczą piramidy, które są grobami faraonów starego państwa i mnemonje, olbrzymie groby, kute w skałach, dla królów naszej epoki.
Pogrzeb i grób, to wielka sprawa, to największa sprawa ludzka. Bo gdy w formie cielesnej żyjemy pięćdziesiąt albo sto lat, nasze cienie trwają dziesiątki tysięcy lat, aż do zupełnego oczyszczenia.
Asyryjscy barbarzyńcy śmieją się z nas, że więcej poświęcamy zmarłym, niż żyjącym; ale zapłakaliby nad swojem niedbalstwem o zmarłych, gdyby znana im była, jak nam, tajemnica śmierci i grobu...
Książę się wstrząsnął.