Strona:PL Bolesław Prus - Faraon 02.djvu/271

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Cóż, erpatre, wierzysz teraz w potęgę bogów egipskich?
— Zaprawdę — odparł — jesteście tak wielkimi mędrcami, że cały świat powinien wam składać ofiary i hołdy. Jeżeli w równym stopniu potraficie widzieć przyszłość, nic wam się nie oprze.
Na te słowa jeden z kapłanów wszedł do kaplicy, zaczął się modlić i niebawem odezwał się stamtąd głos, mówiący:
— Ramzesie!... zważone są losy państwa, a nim druga pełnia nadejdzie, zostaniesz jego władcą...
— Bogowie!... — zawołał przerażony książę — azaliż ojciec mój jest tak chory?...
Upadł twarzą na piasek, a jeden z asystujących kapłanów spytał go: czy nie chce jeszcze czegoś się dowiedzieć?
— Powiedz, ojcze Amonie — odparł — czy spełnią się moje zamiary?
Po chwili rzekł głos z kaplicy:
— Jeżeli nie rozpoczniesz wojny ze Wschodem, będziesz składał ofiary bogom i szanował ich sługi, czeka cię długi żywot i pełne sławy panowanie...
Po tych cudach, które zdarzyły się w jasny dzień, na otwartem polu, książę wzburzony wrócił do swego namiotu.
„Nic nie oprze się kapłanom!...“ — myślał z trwogą.
W namiocie zastał Pentuera.
— Powiedz mi, mój doradco — rzekł — czy wy, kapłani, możecie czytać w ludzkiem sercu i odsłaniać jego tajemne zamiary?
Pentuer potrząsnął głową.
— Prędzej — odparł — człowiek dojrzy, co mieści się we wnętrzu skały, aniżeli zbada cudze serce. Ono nawet jest dla bogów zamknięte i dopiero śmierć odkrywa jego myśli.
Książę głęboko odetchnął, ale nie mógł pozbyć się niepokoju. Gdy zaś ku wieczorowi trzeba było zwołać radę wojenną, zaprosił na nią Mentezufisa i Pentuera.
Nikt nie wspominał o nagle zmarłym Patroklesie; może