Strona:PL Bolesław Prus - Faraon 02.djvu/232

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Następnie naczelny wódz wyprawił szpiegów naprzeciw zbliżającym się Libijczykom, aby zbadać ich liczbę i porządek. Szpiegowie niebawem wrócili, przynosząc dokładne wskazówki co do miejsca pobytu, a bardzo przesadzone co do liczby nieprzyjaciół. Mylnie też twierdzili, choć z wielką pewnością siebie, że na czele band libijskich idzie sam Musawasa, w towarzystwie swego syna, Tehenny.
Książę-wódz aż zarumienił się z radości na myśl, że w pierwszej wojnie będzie miał tak doświadczonego przeciwnika, jak Musawasa.
Przeceniał więc niebezpieczeństwo starcia i podwajał ostrożność. Aby zaś mieć wszelkie widoki za sobą, uciekł się jeszcze do podstępu. Posłał naprzeciw Libijczykom ludzi zaufanych, kazał im udawać zbiegów, wejść do nieprzyjacielskiego obozu i — odciągnąć od Musawasy jego największą siłę: wypędzonych żołnierzy libijskich.
— Powiedzcie im — mówił Ramzes do swych ajentów — powiedzcie im, że mam topory dla zuchwałych, a miłosierdzie dla pokornych. Jeżeli w nadchodzącej bitwie rzucą broń i opuszczą Musawasę, przyjmę ich napowrót do wojsk jego świątobliwości i każę wypłacić żołd zaległy, jakgdyby nigdy nie wychodzili ze służby.
Patrokles i inni jenerałowie uznali środek ten za bardzo roztropny; kapłani milczeli, a Mentezufis wysłał depeszę do Herhora i w ciągu doby otrzymał odpowiedź.
Okolica Sodowych jezior była to dolina, mająca kilkadziesiąt kilometrów długości, zamknięta między dwoma pasmami wzgórz, biegnących od południowego wschodu ku północnemu zachodowi. Największa jej szerokość nie przechodziła dziesięciu kilometrów; były zaś miejsca znakomicie węższe, prawie wąwozy.
Na całej długości doliny ciągnęło się, jedno za drugiem, z dziesięć jezior bagnistych, napełnionych wodą gorzko-słoną. Rosły tu nędzne krzaki i zioła, ciągle zasypywane piaskiem, cią-