Strona:PL Bolesław Prus - Faraon 01.djvu/206

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dziesiętnika policji i oświadczył mu, że Phut może być człowiekiem niebezpiecznym. Wkońcu zażądał od harrańczyka, ażeby opuścił jego zajazd, któremu nie przynosi zysków, tylko podejrzenia i straty.
Phut chętnie zgodził się na propozycję i oświadczył gospodarzowi, że jeszcze dzisiejszego wieczora odpłynie do Tebów.
— Bodajżeś stamtąd nie wrócił!... — pomyślał gościnny gospodarz. — Bodajżeś zgnił w kopalniach, albo wpadł do rzeki na pastwę krokodylom!