Strona:PL Bolesław Prus - Faraon 01.djvu/203

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nego następcy (oby żyli wiecznie!). Ale Nitager, któremu wojna jest potrzebna, jak rybie woda... Ale naczelnicy wojsk najemnych, którzy dopiero podczas wojny coś znaczą u nas... Ale nasza arystokracja, która myśli, że wojna spłaci fenickie długi, a im przyniesie majątek...
— Tymczasem rolnicy upadają pod nawałem prac, a robotnicy publiczni burzą się, z powodu zdzierstwa przełożonych — wtrącił Pentuer.
— Ten zawsze swoje! — mówił zadumany Herhor. — Myśl ty sobie, Pentuerze, o chłopach i robotnikach, ty, Mefresie, o kapłanach. Nie wiem, co wam się uda zrobić, ale ja — przysięgam, że gdyby mój własny syn pchał Egipt do wojny, zetrę własnego syna.
— Tak uczyń — rzekł Chaldejczyk. — Zresztą, kto chce, niech toczy wojnę, byle nie w tych stronach, gdzie może zetknąć się z Asyrją.
Na tem posiedzenie zakończyło się, Chaldejczyk włożył szarfę na ramię i zasłonę na twarz; Mefres i Herhor stanęli po obu stronach jego, a za nimi Pentuer, wszyscy zwróceni do ołtarza.
Gdy Beroes, skrzyżowawszy ręce na piersiach, szeptał, w podziemiu zaczął się znowu niepokój, i było słychać niby daleki zgiełk, który zdziwił asystentów. Wówczas mag odezwał się głośno:
— Baralanensis, Baldachiensis, Paumachiae, wzywam was, abyście byli świadkami naszych układów i wspierali nasze zamiary...
Rozległ się dźwięk trąb tak wyraźny, że Mefres schylił się do ziemi, Herhor obejrzał się zdziwiony, a Pentuer ukląkł, zaczął drżeć i zasłonił uszy.
Purpurowa kotara na ołtarzu zachwiała się, a jej fałdy przybrały taką formę, jakgdyby z poza niej chciał wyjść człowiek.
— Bądźcie świadkami — wołał zmienionym głosem Chal-