Strona:PL Bolesław Prus - Emancypantki 03.djvu/159

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

tym stanem rzeczy, że od pięciu lat nawołuję kobiety do walki — wszystko napróżno. Niechże nam raz nareszcie otworzą się oczy, niech raz zrozumiemy, że stowarzyszenie kobiet jest najpilniejszą potrzebą moralną, cywilizacyjną i społeczną... Złączmy się, podajmy sobie ręce, a żadna nie będzie narzekać na brak dachu, opieki, chleba, żadna nie będzie potrzebowała kryć się przed opinją publiczną...
Przechodnie zaczęli się tak oglądać, że Madzia przyśpieszyła kroku. Już dochodziły do pałacu Solskich, gdy panna Howard zapytała:
— Więc cóż, nie mam racji zachęcać kobiet do zawiązania towarzystwa?
— Prawda — rzekła Madzia.
— A pani należałabyś?
— Owszem i ja, i Ada...
— A więc — rzekła z triumfem panna Klara — stowarzyszenie kobiet już jest!... Sesje co tydzień... składka — złoty na miesiąc... Mam panie zapisać?... Chcecie być na sesji?...
— Zapytam Ady, choć prawie jestem pewna, że zapisze się do towarzystwa.
— Bodajby — odparła panna Howard tonem pełnym sceptycyzmu.
Pożegnawszy zapalczywą apostołkę praw kobiecych, Madzia swobodniej odetchnęła. Niemniej czuła w sercu radość na myśl, że istnieje stowarzyszenie kobiet, i podziw dla panny Howard, która, pomimo dziwactw, zdobyła się jednak na urzeczywistnienie szlachetnej idei.
Od tej pory każda kobieta, a więc i Madzia, może śmiało myśleć o jutrze. Gdy znajdzie się bez zajęcia, towarzystwo da jej pracę; gdyby kiedy nie miała gdzie mieszkać, ofiarują jej dom, a na wypadek choroby — dozór. W takich warunkach, nieszczęśliwe kobiety, podobne do Stelli, nie potrzebowałyby wpadać w nędzę i rozpacz. Towarzystwo udzieliłoby im pomocy, którą następnie możnaby spłacić z zarobków.