Strona:PL Bolesław Prus - Emancypantki 02.djvu/174

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
XIX.
CIEŃ ZWYCIĘŻA.

Ta rozmowa z siostrą była dla pana Krukowskiego punktem zwrotnym w jego życiu i w stosunkach. Zaczął uważniej przypatrywać się rodzinie państwa podsędków i przypominać sobie różne szczegóły.
Raz naprzykład słyszał, jak pani podsędkowa zrobiła awanturę w kuchni z tego powodu, że służące nie chciały jej powiedzieć, o czem pocichu rozmawiają między sobą?
„Co jej do tego?“ — pomyślał pan Ludwik i — niewiadomo z jakiej racji — stanął przed nim jak żywy Cynadrowski, z twarzą żółtą, ale spokojną i pozbawioną wyrazu jakiejkolwiek niechęci...
Innym razem pani podsędkowa (w obecności pana Ludwika) rozdrażnionym tonem odezwała się do męża:
— Mój derogi, dlaczego ty ciągle siedzisz w domu? Dawniej chodziłeś po całych dniach, a dziś!...
— Do kogóż pójdę?... — odparł cicho podsędek.
Krótka i łagodna odpowiedź tak wzburzyła panią podsędkowę, że szanowna dama, wybiegłszy do drugiego pokoju, wybuchnęła płaczem.
Jeszcze innego dnia pani podsędkowa zaczęła bez powodu narzekać przed przyszłym zięciem na Iksinów:
— Cóżto za niezenośne miasto!... Jacy poziomi ludzie!...
— Czy zrobił pani kto przykrość?... — zawołał, zrywając