Strona:PL Bolesław Prus - Emancypantki 02.djvu/148

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dać rękę, welać mu otuchę, przywrócić wiarę w siebie — to, mojem zedaniem, cel godny kobiety wyższej... Ale pan Cenaderowski, któremu wystarczyćby mogła tewoja pokojówka...
Podsędkowa wyniośle wzruszyła ramionami; panna Eufemja płakała.
Rozpoczęta w tej kwestji konferencja ciągnęła się do późnej nocy, przeplatana łzami i uściskami matki i córki, tudzież wykrzyknikami podsędka, które w bardzo niewielkim stopniu przyczyniały się do wyjaśnienia sytuacji.
Panna Eufemja nie była tego wieczora na cmentarzu.