Strona:PL Bolesław Prus - Emancypantki 02.djvu/036

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wiozła z Warszawy, i dziś — skąd matka bierze pieniądze na jej wina, befsztyki i rosoły?... Skąd! Z domowych oszczędności, bo Madzia już spostrzegła, że matka wcale nie jada mięsa, a ojciec bardzo rzadko, mówiąc, że najzdrowsze są potrawy chłopskie.
Więc dlaczegóż jej nie dadzą tych najzdrowszych pokarmów?...
Cała historja pani Latter stanęła jej w pamięci. Tam także był brak stopniowo rosnący; tam także trzeba było zaciągać długi — na dzieci!...
Ach, ten wieczór, kiedy pani Latter błagała Madzię o ułatwienie ucieczki... A ten jej niepokój, wyrazy bez związku, obłąkane oczy... I nazajutrz taka okropna śmierć... śmierć za to, że kochała dzieci!...
Madzię ogarnęła rozpacz. Jeżeli taki był koniec życia kobiety, mającej tylko dwoje dzieci, której majątek ceniono na dziesiątki tysięcy rubli, co może się stać z jej rodzicami, którzy mają dzieci aż troje i żadnego majątku?...
Zacisnęła splecione ręce, jak bezbronny człowiek, na którego spada cios, podniosła oczy wgórę i przez łzy — zobaczyła w wielkim ołtarzu obraz Matki Boskiej, malowany ciemnemi farbami, w srebrnej koronie.
— Ratuj mnie... oświeć mnie, Przenajświętsza Panno... — szepnęła Madzia, ledwie powstrzymując się od łkań.
I nagle stała się rzecz niemożliwa dla mędrców, a zwyczajna dla dusz prostych. Przenajświętsza, która patrzyła dotychczas na siermiężny tłum, klęczący u Jej ołtarza, spojrzała nabok, i głębokie jak nieskończoność Jej oczy przez chwilę spoczęły na Madzi. Potem znowu zwróciły się na ciżbę ludu.
Madzia skamieniała.
„Czy rozum tracę?...“ — przebiegło jej przez głowę.
A jednak nie mogła wątpić, że bolesny okrzyk jej serca usłyszano w królestwie wiekuistego spokoju. Na modlitwę od-