Przejdź do zawartości

Strona:PL Bolesław Prus - Emancypantki 01.djvu/272

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

rzekać, że straci część komornego, ponieważ wszystkie meble są podobno własnością pana Stefana Zgierskiego, z którym może być zawikłany proces.
Zdziwiona tem odkryciem, Madzia była pewna, że nietylko przepadną jej pieniądze po babci, ale że nienasycony gospodarz na zaspokojenie komornego każe przyaresztować jej tualetkę, serwetkę i bronzowy lichtarz ze szklaną profitką.
W ciągu tych ciężkich godzin wprawdzie niekiedy przypominała sobie, co powiedział Dębicki, że pani Latter w każdej chwili może mieć pieniądze. Lecz wspomnienie to wydawało jej się snem, wobec realnych wąsów rewirowego, krzywych oczu rządcy domu i niepokoju właściciela.
„Co tu poradzi biedny Dębicki!...“ — myślała, wyobrażając sobie, że na jej kędzierzawą główkę wali się pensja pani Latter, cała kamienica, cały świat...
Lecz około pierwszej po południu zmieniła się sytuacja tak dalece, że Madzia z najgłębszej rozpaczy wzniosła się do najwyższego optymizmu.
Przedewszystkiem, gdy wręczyła pannie Howard klucze, zostawione jej przez panią Latter, i gdy, po otworzeniu biurka w obecności całej pensji, znaleziono w szufladzie kilkaset rubli, gospodyni, panna Marta, wpadła w taką radość, że w pierwszej chwili podejrzewano ją o zachwianie władz umysłowych. Zaczęła skakać, płacząc i wołając:
— Wystarczy na utrzymanie domu!... Będą obiady!... Przysięgnę, że pani wróci... Ona pewnie pojechała do Częstochowy ofiarować Pannie Najświętszej swoje zgryzoty z tym krymina...
— Proszę być cicho!... — zgromiła ją panna Howard, która, na widok gotówki, uczuła, że jej władza nad pensją posiadała realną podstawę.
Bez względu na upomnienie, panna Marta nie przestawała manifestować swojej uciechy. Damy klasowe zaczęły wyliczać zalety przełożonej, sługi wyrażały ufność, że nie prze-