Strona:PL Bolesław Prus - Drobiazgi.djvu/259

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

zamiast jednej damy miał przy sobie dwu przyszłych prenumeratorów i dwie butelki, nie licząc trzeciej pod stołem.
Przy kolacji wystąpiło na jaw szczególnego rodzaju współzawodnictwo. Wieśniacy starali się przejeść i przepić mieszczan, mieszczanie usiłowali przejeść i przepić wieśniaków. Z drugiej znowu strony, wieśniaczki chciały mniej jeść od mieszczanek, a mieszczanki jeszcze mniej od wieśniaczek.
Słuszność nakazuje wyznać, że redaktor, w tej walce pragnień i apetytów, prześcignął wszystkich; lecz biedny jego współpracownik najniezawodniej umarłby z głodu, gdyby nie poświęcenie osoby z żółtem piórkiem. Nieszczęśliwy poeta najgorzej wyszedł przy rybach; Bąkalski bowiem, wziąwszy sobie kark, jemu oddał głowę szczupaczą tak wielką, że się już nic obok niej na talerzu pomieścić nie mogło.
Rozpoczęto wnosić toasty, między któremi Żabicki odezwał się z następującym:
— Damy i panowie! ten kielich piję za zdrowie naszego znakomitego kierownika opinji publicznej — Bąkalskiego!
— I jego człowieka! — odezwał się głos z tłumu.
W odpowiedzi na to, naczelny korespondent wspomniał o wynalezionych przez siebie ideach liberalnych, a także o stu pięćdziesięciu tysiącach prenumeratorów gazety, jaką swym talentem podpiera. Wkońcu zaś rzekł:
— A teraz damy i panowie! wnoszę toast na cześć naturalnego przewodnika naszej wiejskiej inteligencji, mecenasa literatury, hrabiego Wyporka.
— Zapłaciłem mu! — dodał mówca, siadając. — Trzeba wam wiedzieć, że ten hrabia nie prenumeruje żadnego pisma krajowego i nigdy w rękach nie miał mojej gazety!
Zkolei podniósł się blady jak śmierć hrabia Wyporek i uronił to pamiętne słowo:
— Miło mi jest, damy i panowie! będąc w tak nobliwem towarzystwie. Flatuję sobie, że na rok przyszły nie ominiemy powtórzenia sobie tę przyjemność.