Strona:PL Bolesław Leśmian-Dziejba leśna.djvu/091

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Tak wysoko podrzucę, że aż zginie w niebie,
Czy uwierzysz, że kocham? Zaszeptał: Uwierzę!

(Rzuca piłkę coraz wyżej i wyżej pod strop grobowca w pląsach i podskokach)

Rzuciłam zbyt miłośnie, zbyt mocno, zbyt szczerze
I w skok za nią i serce pękło mi na dwoje!

(Chwyta się za serce)

Tak samo! O, tak samo! Biedne serce moje!

(Pada na ziemię, Makary przyklęka nad nią)


MAKARY

I dlaczego ty właśnie?...

DZIEWCZYNA

Daj dłoń, bym się wsparła.

(Makary składa jej głowę na swej dłoni)

Jeżeli spotkasz chłopca — powiedz, żem umarła.

(Pociąga go ku sobie)

Usta moje ucałuj — dla ulgi konania...

MAKARY

Oto krzyżem cię żegnam zamiast całowania.

DZIEWCZYNA

Więc jeżeli nie w usta, to choć bliżej czoła..