Strona:PL Bolesław Leśmian-Dziejba leśna.djvu/033

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

SKOŃCZONOŚĆ


Tyle nam pieszczoty,
Co dla czworga rąk.
A ty, zmierzchu złoty,
Konaj wpośród łąk.

Jedna dal w błękicie,
Ale różna łódź!
Trzebaż było życie
Z ową dalą skuć?...

Późny wieczór stroni
Od zielonych brózd.
Dłoniom zbrakło dłoni,
Ustom zbrakło ust!

Szczęście, co od słońca
Wzięło czar i kres,
Dobiega do końca,
Unikając łez.

Oto — zlękłe ciało,
Oto gwiezdny kurz!
To, co stać się miało,
Niech się stanie już!