Ta strona została przepisana.
Ani se gadać nie da. — Alem uwazała,
Ze wej djabelnie ocy na cię psewracała.
Cy ona zaś niecnota nie kocha się w tobie.
Stach.
Ej! cós ty myślis Basiu? Cós to znowu tobie,
Ot, zwycajnie kobieta, jak kobyła w błocie,
Jak się upse, ani by.
Basia.
I cós w tym kłopocie
Pocniewa?
Stach.
Ja dalibóg nie wiem co tu pocąć.
(Spostrzega Bardosa.)
Ale któs to tam idzie, chce snać widzę spocąć
I siadł se.
(Przypatrując się.)
Och! coś mi się ochapia pseklęcie.
On, nie on? Jakze się mas mój Panie skubencie?
Cós ty tu robis?
Bardos.
A kłaniam Paie Stanisławie.
Skądżeś się tu wziął.
Stach.
Tuć ja mięskam; z nieba prawie
Zjawiłeś nam się WPan.
Bardos.
W czemże pomódz mogę?
Stach.
Ja Basiu z Jegomością jeździłem ras w drogę.