Strona:PL Bogusławski - Cud czyli Krakowiacy i Górale.djvu/20

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Sprobujno, a zobacys, jak tam zecy chodzą,
Gdzie młode zonki, starych męzów za nos wodzą.

(Odchodzi.)
Stach.

Prózna widzę nadzieja, cós ja teras pocnę,

(tu słychać strojenie skrzypców w karczmie.)

Ale otós i tańce zacynają skocne,
Niechze se tu tańcują, ja ojca sprowadzę,
I z nasym organistą troche się naradzę;
On, jak się na perore do ojca wysadzi,
Moze od mojej Baśki, Górala odsadzi.

(Odchodzi.)
SPRAWA IV.
PAWEŁ, ZOŚKA, JONEK, BASIA, druchny, drużbowie.
(Jonek zwyczajem krakowiaków stawa zawsze na przodzie, kiedy śpiewa zwrótkę. Jonek z panną młodą, a pan młody z Basią, reszta krakowiaków parami tańcują.)
Jonek (śpiewa)

Oj dadada, dadadada tańcujmy wesoło!
Skaccie chłopcy, skaccie dziewki, skacwa wsyscy wkoło.

(Tańcują.)

Wyjdźcie do nas Panie Bartku, Pan Paweł was prosi
Bo dziś jesce chciałby urwać rózyckę u Zosi.

(Tańcują.)

Zosia ceka niecierpliwie, rychło wiecór będzie.
Bo dostanie ślicny cepek, choć rózy pozbędzie.

(Tańcują.)