Strona:PL Bliziński - Komedye.djvu/92

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Tykalska (płacząc). Ale gdzież ona pójdzie?
Żegocina. I ty mi jeszcze dokuczaj!.. to twoja wina... powinnaś była uważać na nich.
Tykalska (do Mańki). Pójdź, pójdź jej z oczu (bierze ją w objęcia).
Mańka (drżącym głosem) Chciałabym wiedzieć najprzód, o co mię pani obwinia...
Żegocina (z zjadliwą złością). O co cię obwiniam! ty zalotnico przebrzydła!... a cóż znaczył ten wasz stosunek, który mi teraz wyrzucają, plują nim w oczy, który stanął na przeszkodzie moim najuczciwszym zamiarom, zakłócił zgodę w rodzinie?
Mańka (j. w.) Zapytaj pani o to tego pana, który milczy jak student, obawiający się kary...
Seweryn (przechodząc koło niej, cicho.) Mańka!... czyś ty oszalała! tem nic nie wskórasz...
Mańka (z pogardą). Nikczemny!
Seweryn (n. str.) A to miłe sceny!...
Żegocina (w najwyższej złości). Zuchwalstwo do tego! milczeć sługo, to jest twój pan, rozumiesz!... jeżeliś o tem zapomniała, nie dziw, że przewróciło ci się w głowie. (Mańka wybucha płaczem, zakrywszy twarz rękami.)
Tykalska (rzucając się na Żegocinę). Siostruniu, na miłość boską! (Żegocina wydaje spazmatyczne jęki.)
Genio (który wszedł przed chwilą z prawej strony, z najwyższą wzgardą do Seweryna manewrującego ku wyjściu). Panie! co to? rejterada? może to wygodnie ale nie koniecznie honorowo.
Seweryn. Co?
Genio (ciszej i dobitnie.) Podle!
Seweryn (zmięszany). Wytłómaczysz mi się pan z tych słów.... (Genio odpowiada śmiechem pełnym wzgardy, na str.) A tom wlazł!... dobrze mi tak!... (wychodzi na prawo.)
Mańka (głosem przerywanym do Żegociny). Pani, miej litość na demną.
Żegocina (przyskakując do niej z zaciśniętemi pięściami) Precz! precz!...
Genio (stając pomiędzy niemi i zasłaniając Mańkę łokciem od Żegociny; z najwyższym oburzeniem). Za pozwoleniem, zbytek uniesienia może pani zaszkodzić (do Mańki, podając jej ramię). Proszę!...
Rejent (n. str.) Czego się ten osiół do tego mięsza? także rycerz!
Żegocina (po chwili osłupienia). Co to jest? Czego chce ten pan?
Genio. Ten pan robi pani przysługę... nic więcej (do Mańki) Służę pani. (wyprowadza ją w głąb.)
Tykalska. Pójdźcie! pójdźcie! Matko najświętsza, co się to porobiło!... (idzie za niemi osłaniając ją rękami, wychodzą środkowemi drzwiami).

SCENA XI.
Żegocina, Rejent.

Żegocina (chodząc prędkim krokiem). Co to było, Co to było? Rejencie!...
Rejent (n. str. z ironją). Ona nie wie, co to było.
Żegocina (silniej, stając przed nim z rozłożonemi rękami). Rejencie!
Rejent (usuwając się). Przedewszystkiem radzę niech się pani