Strona:PL Bliziński - Komedye.djvu/67

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

obojętnego, ale mi nigdy nic złego nie powiedział.
Damazy. Słaby — szlamazara — pantofel!
Mańka. Owszem, brał nieraz i moja stronę...
Damazy (opryskliwie). Cóż, katowała cię... biła?
Mańka. Nie, ale była ze mną zawsze tak zimną, tak odpychającą...
Damazy. No, muszę ja w to wejść, panie mości dzieju, koniec końcem, jesteś naszą siostrzenicą i kwita.
Mańka. Jaki pan dobry!
Damazy (ostro). Wuj... powtórz!
Mańka. Jaki wuj dobry!
Damazy. I przyzwyczajaj się do tego... Wstyd, lhańba, żeby nasza krewna, panie mości dzieju, była traktowaną jak popychadło z kredensu, Mańka jakaś... tfy!...
Helena (wchodzi z prawej strony, nucąc i układając bukiet). Tra la la la! la la! co za róże, co za róże!... (zrywa z krzaka).
Damazy. Heluś, pójdź no tu!
Helena. Patrz tatuńciu, jaki będzie prześliczny bukiet... tra la la!...
Damazy. Dla kogóż to?
Helena (śpiewając). Dla stryjenki, dla stryjenki.
Damazy. Hm!... (niecierpliwie) Pójdźże! (popychając ją do Mańki) Pocałujcie się!
Helena (nie rozumiejąc, spogląda na niego). Ha, ha, ha... tatuncio...
Damazy. Cóż, niepotrafisz?
Helena (niby urażona). Proszę! (z zabawnym dygiem, sznurując usta, całuje ją na powietrzu). Czy tak?
Damazy. Nie tak... serdecznie... bo to twoja siostra...
Helena. Siostra! ah! to co innego... (rzuca się na szyję i całuje) ja tak lubię całować! całowałabym wszystkich... i tatuńcia także... dobrze? (rzuca mu się na szyję).
Damazy. No, no, bez tych..
Helena (do Mańki). Jeszcze raz! (całuje ją).
Damazy. Dosyć, dosyć — zostaw też trochę na później... (opryskliwie) Wy kobiety, to wszystko tak... bez umiarkowania.... hm.... hm.... Bawcież się tu sobie i poznajcie się bliżej, (odchodzi na lewo, Helena odprowadza go i szepce na stronie, poczem wraca).

SCENA II.
Mańka. — Helena.

Mańka (n. str.) Czyż to nie jest szyderstwem losu, mój Boże!... znaleść siostrę w tej, która nam zadaje najboleśniejszą ranę... (znękana) Serce mi pęka.
Helena (wracając w podskokach i biorąc jej ręce). Więc ty jesteś moją siostrą... ah! jak to dobrze... jaka ja jestem kontenta, że mam z kim rozmawiać poufale; nigdy nie miałam towarzyszki, przyjajaciółki... u nas, powiadam ci, jak w klasztorze, z nikim nie żyjemy, i gdyby nie Dziubalska... ale cóż.. bardzo dobra kobieta, ale taka zabawna... wiecznie kładzie kabałę dla ranie... ja jestem dama kierowa, a król kierowy, mój przyszły mąż!... (śmieje się) i tak zawsze wyobraź sobie, poszachruje, że ten król wiecznie przy mnie.
Mańka (smutnie). To też wywróżyła ci.
Helena. Ho, ho, to jeszcze może być rozmaicie.. trzeba się powzdragać... słuchajno, czy ty lubisz