Strona:PL Bliziński - Komedye.djvu/36

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

1836, umiera całe na pamięć. Jest tam parę artykułów mówiących na moją korzyść, ale w ogóle każde prawo choćby najlepsze, jest tak elastyczne, że je można nicować jak suknię..
Sędzia Cóż pan tak u licha, przed ożenieniem jeszcze wertujesz prawo o małżeństwie?
Brylański. Przed ożenieniem! (po chwili.) Sympatja i zajęcie, jakie pan Sędzia okazujesz mi od niejakiegoś czasu, skłaniają mnie, abym mu wyznał całą prawdę, której tu, w obcem miejscu, gdzie przybyłem chwilowo dla rozrywki, nie widziałem potrzeby wyjawiać...
Sędzia (n. s.) Wcale mi się nie podoba... (chodzi po scenie, Brylański za nim.)
Brylański. Ale muszę zacząć od początku. Majątek w Lubelskiem, gdzie mieszkałem jeszcze rok temu... wystaw pan sobie, dwieście dwadzieścia włók... w tem ośmdziesiąt lasu pysznego
Sędzia. A słyszałem, słyszałem.
Brylański. Był własnością mojej żony.
Sędzia (stając.) Pańskiej żony! to pan jesteś wdowcem?
Brylański. Moja żona żyje.
Sędzia. Żyje!! (n. s.) Wiwat! to się Basia spisała! (chodzi po scenie.)
Brylański. Żyje i żyć będzie jeszcze długo na moje nieszczęście. Ale żeby być kategorycznym, muszę najprzód objaśnić pana Sędzigo, że lubo pochodzący z dobrej i dawnej rodziny, mającej nawet prawo do tytułu hrabiowskiego, byłem praktykantem...
Sędzia. Praktykantem? przy gospodarstwie?
Brylański. Tak jest; praktykowałem u niej, jeszcze za życia jej pierwszego męża...
Sędzia (n. s. stając.) A to ślicznie! (głośno.) Jakto, praktykowałeś pan u niej?
Brylański. To jest u nich, źle się wyraziłem... a po śmierci dopiero jego, u niej samej. Później pobraliśmy się... ludzie mi zazdrościli... (solennie) panie Sędzio! gdybym był przewidział następstwa, byłbym wolał kamień u szyi sobie uwiązać i utopić się...
Sędzia (n. s. chodząc.) Wielka szkoda, żeś tego nie zrobił!
Brylański Pożycie nasze było nieznośne. Znasz pan przysłowie o chlebie u wdowy?... o! panie, przysłowia są księgą mądrości narodu!
Sędzia (n. s. patrząc na zegarek.) Na kawę nie wołają... (chodzi, Brylański za nim.)
Brylański. Za nic mnie miała, a dochodów, nie dała się dotknąć, wystaw sobie pan dobrodziej nie miałem czasem rubla do własnego rozporządzenia.
Sędzia (n s. zły.) Co mnie do tego?
Brylański. Koniec końcem, postanowiłem się rozwieść i żądać, aby mi płaciła alimenta. Wystąpiłem z procesem, opierając się na artykule dziesiątym cytowanego prawa, który mówi: że zezwolenia na związek nie było, jeżeli takowy nastąpił w skutek przymusu lub błędu.. błędu, o!... A nie byłżem w błędzie mniemając, że jak chce mieć artykuł dwuchsetny dziewiąty, będzie dla mnie, jako dla głowy domu, żoną posłuszną, okazującą miłość i uszanowanie?