Strona:PL Bliziński - Komedye.djvu/32

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

święcić temu skarbowi, który może teraz mieć prawo nazwać swoim?
Mania (zimno.) Możebym pojęłam, gdybym wiedziała, do czego to wszystko zmierza i zkąd to zaufanie, jakiem zostałam zaszczyconą?
Józef. Jakto? więc się pani nie domyślasz?
Mania (j. w.) Źleś pan trafił, wybierając mnie na powiernicę swoich wzruszeń. Nie jestem wcale domyślną.
Józef (z ironją.) O! przepraszam panią.. kobieta jest najdomyślniejszem stworzeniem pod słońcem i to do tego stopnia, że w rozmowie z mężczyzną, staje się czasami nawet zbyt domyślną, dostrzegając w jego słowach intencji, których nie miał...
Mania. Wina to mężczyzny, gdy nietrafnie wybrał przedmiot rozmowy...
Józef. Tym razem, masz pani słuszność najzupełniejszą... lubo nic dlań trudniejszego, jak znaleść pole, na któremby się ich przekonania spotkały...
Mania. O! zapewne... bo mężczyzna... (naśladując jego ton) jest najzmienniejszem stworzeniem pod słońcem.
Józef. Zadałoby to kłamstwo pewnikom, jakie z tysiącznych przykładów... wyciągnęli najpoważniejsi myśliciele, pewnikom które stały się przysłowiami...
Mania. Wątpię, abyś pan był w stanie przytoczyć wiele tych przykładów...
Józef (unosząc się.) Pani! gdybym był artystą, malarzem albo rzeźbiarzem, miłość przedstawiałbym dwojako: męzką i żeńską. Amor męzki, byłby ślepy z zawiązanemi oczyma, tak jak go zwykle wyobrażają; kobiecy w doskonałych okularach z tabliczką do notowania cyfr.
Mania. Być może, żeby to było arcydziełem, ale dla mnie niezrozumiałem, jak cała pańska rozmowa wielce zagadkowa.
Józef (wskazując na Brylańskiego, który w ganku siedzi zamyślony na ławce.) Panno Marjo, jesteśmy niegrzeczni, rozmawiamy tu sobie bez ceremonji, gdy tam pan Brylański porzucony przez Albina, nudzi się sam... (z przyciskiem.) Pan Brylański, dla którego rodzice każą pani być grzeczną! Winnaś mu pani kilka słów, jakkolwiek sam trzech zliczyć nie umie.
Mania. Dziękuję panu za nauczkę, wskazałeś mi pan mój obowiązek. Wyborny pan jesteś na mentora.

SCENA VIII.
Poprzedzający, Sędzia, Sędzina (w ubiorach do spaceru, wchodzą z prawej strony.)

Sędzina (n. s. do Mani.) Już z nim, gdy tamtego zostawiłaś samego, jak na pokucie!... wiesz, że to trochę za wiele... (mówi z nią na stronie.)
Sędzia (który na znak żony, dany zaraz po wejściu, zbliżył się do Brylańskiego) Pan z nami na spacerek? (częstuje go tabaką.)
Brylański (wchodząc z sędzią.) Z największą chęcią... w towarzystwie tak miłem...
Sędzia. Deszczu, bo zdaje się, dziś już nie będzie...
Brylański. Zapewne... przynajmniej mój barometr chwała Bogu nic mi nie przepowiada...