Strona:PL Bliziński - Komedye.djvu/131

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Szymelski. Ja!... a to jakim sposobem?
Ludwika. Byłeś zawcze tak obojętnym.
Szymelski. Obojętnym!
Ludwika (zawsze płaczliwie.) Nie przypuszczałam, że to zaraz tak weźmiesz do serca... takim drażliwym jak dziś, nigdy cię nie widziałam.
Dawnoski (n. s. do Szymelskiego) Bo, uważasz, obojętny, to znaczy mazgaj.. rozumiesz? byłeś za dobry... (grozi mu palcem) miej naukę! (cicho do żony.) Widzisz, to to się nazywa za dobry!
Mieczysław (wchodząc głębią, z dobrą miną.) Oho! sprawa wytoczona... coś idzie gorąco... ta, płacze... (rozpytuje się Kasi, która w głębi chodzi z dzieckiem.)
Szymelski. W każdym razie, tego com od ciebie usłyszał, z palca sobie nie wyssałaś.. to było powiedziane na jakiejś podstawie.
Dawnoska (żywo.) Ale na żadnej, ja ci za nią ręczę... winną jest tylko zbytecznej drażliwości, w której przystępie chciała ci po prostu dokuczyć. Zkądżeby mogła mieć jakieś, jak ty nazywasz romanse z naszym kuzynem, kiedy on właśnie intrygował, mogę powiedzieć, żeby was ztąd wysadzić. (Mieczysław ukradkiem się wynosi.) Zastanów się, jakże to jedno z drugiem pogodzić?
Szymelski (ucieszony.) Tak!... i to prawda jest? (do żony.) Więc czegóż mnie było wystawiać na takie próby? (przyciąga ją do siebie.)
Ludwika (do ucha, z wyrzutem.) Nie mogłeś mi tego wszystkiego powiedzieć sam na sam, w cztery oczy?... wstydź się!... tyle mnie nażenować!
Szymelski (zakłopotany.) No, to prawda, com chciał mówić, przepraszam cię... ale po cożeś mi, mospanie, tyle strachu narobiła... oj, ty!
Dawnoska (wziąwszy od Kasi dziecko i oddając je Szymelskiemu.) No, dosyć już tych wszystkich wymówek... pocałujcie się wszystko troje i Bogu dziękujcie, że się na tem skończyło. (Szymelski bierze dziecko na rękę, drugą obejmuje żonę; Kasia zostaje w głębi.)
Dawnoski (odprowadzając żonę w głąb; żartobliwie.) A my nie przeszkadzajmy im... zrobiliśmy już swoje, resztę zostawmy naturze... patrz, jaka malownicza grupa!
Dawnoska (patrząc mu w oczy.) No, kontent jesteś?
Dawnoski (jowialnie.) Byłbym i bardzo, gdybym się nie obawiał twoich wymówek.
Dawnoska. A to jakich?
Dawnoski. Żem znowu za dobry.
Dawnoska (głaszcząc go obu rękoma po twarzy.) Zawsze w dowcipkach!
Dawnoski (biorąc ją w objęcia i spoglądając na Szymelskich.) Druga grupa! (Kasia śmieje się w głębi.)

KONIEC.