Strona:PL Bliziński - Komedye.djvu/102

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Damazy. Oj, że nie, to nie!
Tykalska. Widzisz pan, wiec chciałam to rozdzielić pomiędzy nich oboje. Jakże mi pan radzisz?
Damazy. Ale pani, święte słowa!... (całuje ją w rękę) moja bratowa nie warta panie mości dzieju, wody za panią nosić.
Tykalska. A! cóż znowu!... to jest dama... a ja sobie prosta kobieta, chociaż rodzona siostra. Nieboszczyk Tobunio był poczciwości człowiek, ale swojego chowu, nie trzeba panu mówić i ja też tak przy nim skisłam.
Damazy. Ale co mi tam pani gadasz, jesteś święta kobieta i basta! A gdzież pani masz ten zapis? czy to tam aby formalne?... nie mógł nieboszczyk brat zrobić nic mądrzejszego...
Tykalska (sięgając za gors.) Tylko mój panie złoty, poradźże mi pan dobrze, jak ja mam zrobić? żeby siostruni nie ambarasować bezpotrzebnie. (chroni się z gorsem przed Damazym, który niecierpliwie sięga ręką.) Pozwólżeż pan, fe!... jeszcze potem by ludzie powiedzeli, żem się tak wywdzięczyła za przytułek, żem baba stara a chciwa.
Damazy. Moja pani, zwykle na starość ludzie robią się najchciwsi.
Tykalska. Oto jest, przeczytajże pan.
Damazy (wziąwszy okulary). Własnoręczne jego pismo.
Tykalska. A tak, swoją własną ręką niebożątko napisał.
Damazy. Ręka mu już drżała, (uderzając palcem w papier) ale taki testament panie mości dzieju, jest najważniejszy... więcej znaczy niż gdyby był napisany przez rejenta przy stu świadkach... ja to wiem... chociaż świstek, byle własnoręczny i data była.. o!...
Tykalska. A jestże tam aby data?
Damazy. Jest, a jakże!... i podpis panie mości dzieju wyraźny... (czyta z początką mrucząc, potem głośno) „siostrze mojej żony Dorocie z Rumiankiewiczów Tykalskiej, wdowie po ś. p. Tobiaszu Tykalskim, rubli srebrnych osiem tysięcy“...
Tykalska (ocierając oczy). Pamiętał i o Tobuniu!
Damazy. Jakto! czy i jemu co zapisał?
Tykalska. Bodaj pana i z żartami!... mój Boże! Tobunio tam już pomiędzy aniołami... cóż tam już dla niego na tym świecie... chyba msza święta i przypominki w zaduszki...
Damazy (czyta). „Chcąc jej zabezpieczyć korzystanie z zapisu, a zarazem ograniczyć w jej własnym interesie, rozporządzam, aby suma ta 8000 rubli pozostała na hipotece; obdarowana, nie może jej podnosić, tylko ma się kontentować procentem po pięć od sta aż do śmierci“... (mówi) I to mądrze, bo pani byś porozdawała... on panią widzę znał dobrze!
Tykalska. Ale przecie mnie wolno tem rozporządzić?
Damazy. Zaraz, zaraz... (czyta) A jakże!... „spadkobierca, którego taż Dorota testamentem naznaczy, będzie miał prawo podnieść w całkowitości tęż sumę.“ Bardzo chwalę tę myśl nieboszczyka brata; nie jesteś pani przynajmniej na niczyjej łasce... (po chwili) Co? co? co? (czyta) „Jest to jedyny legat jakim obciążam prawa mojego natu-