Zjawiła się, zamężna już, Inga i ona to podjęła się ubrania przyjaciółki do ślubu. Odbyło się to w lamusie. Otwarto starą skrzynię dębową, gdzie przechowywano z pokolenia w pokolenie klejnoty rodzinne, więc djadem, pas, chusty, sprzączki i pierścienie. Babka dała klucz, który spoczywał w jej rękach i sama była obecną przy akcie otwierania, a Beret zamianowała swoim adjutantem.
Brano do ręki sztukę po sztuce. Czyszczono wszystko ślicznie i wkładano na Mildrid, a Beret trzymała przed nią lustro. Babka rozpowiadała o wszystkich członkiniach rodu, które nosiły owe klejnoty w uroczystych chwilach życia, a najszczęśliwszą z nich była zaprawdę matka jej, Aslaug Haugen.
W tej chwili zabrzmiały huczne tony familijnego marsza weselnego na podwórzu, a kobiety wybiegły zobaczyć, co to takiego.
Pierwszym, którego zobaczyły, był ojciec panny młodej, Endrid. Ujrzawszy zajeżdżający na podwórze wóz z Janem i jego rodzeństwem, zdobył się na pomysł. Rzadko miewał pomysły, ale dziś uznał, że trzeba koniecznie powitać gości-krewniaków familijnym marszem.
Kazał tedy grać muzyce i, stojąc na jej czele u wrót, trzymał w ręku srebrny puhar, napełniony tradycyjnem piwem weselnem.
Jan był wzruszony tem przyjęciem, a siostra jego i bracia mieli łzy w oczach.
W godzinę potem zabrzmiał powtórnie marsz weselny w chwili, kiedy orszak wyszedł z progów domu.
Strona:PL Björnstjerne Björnson - Dziewczę ze Słonecznego Wzgórza.djvu/231
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.