płakała matka... mijamy zarośnięty kwiatami grób Ole Haugena... idziemy do ołtarza szczęśliwi, upojeni... O, gdybym też kiedyś mogła ojcu i matce sprawić tyle radości! — Jej młodociane serduszko rozkoszowało się obrazami fantazji, damą i miłością dla biednych, posmutniałych rodziców.
Te wszystkie myśli swoje zwierzyła siostrze. Potem przyszły nowe i coraz to nowe, a wszystkie dzieliła z Beret, która zaczynała dwunasty rok życia. Beret spostrzegła niebawem, że jest osamotniona, że coś ją od siostry odsuwa. Nie wiedziała, że to były właśnie owe myśli, których w całej pełni odczuć nie mogła, a spostrzegła to dopiero, gdy ją wyparła — inna dziewczyna. Była to niedawno zaręczona krewna, ośmnastoletnia Inga, mieszkająca w sąsiedztwie.
Ile razy widziała Beret, jak Mildrid wędruje z Ingą po polach, objąwszy ją wpół, jak to czynić lubią dziewczęta — tyle razy uczuwała taką zazdrość, że łzy spływały jej z oczu.
Mildrid zaczęła uczęszczać na naukę konfirmacyjną. Przy tej sposobności zapoznawała się z innemi dziewczętami swego wieku i nowe znajome zjawiały się w Tingvoldzie niemal każdej niedzieli. Spacerowały wówczas po polach, albo przesiadywały u babki. Tingvold było dla młodzieży nader pożądanem, ale zamkniętem i niedostępnem miejscem. Wpuszczano tam tylko niektóre dziewczęta, odznaczające się cichem, łagodnem uspo-
Strona:PL Björnstjerne Björnson - Dziewczę ze Słonecznego Wzgórza.djvu/181
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.