Strona:PL Bellamy - Z przeszłości 2000-1887 r.pdf/270

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

do jej domu. Powiedziano mi, że państwo są u stołu, ale zarazem wydano rozkaz, abym się z nimi połączył
Oprócz rodziny, znalazłem kilka osób z gości, samych moich znajomych. Stół, zastawiony był srebrem i kosztowną porcelaną chińska, panie ubrane były w cenne suknie i miały na sobie klejnoty, iście królewskie. Cały obraz cechował się kosztowną wytwornością i nieopatrznym zbytkiem.
Towarzystwo było w wybornem usposobieniu, pełno też było słychać śmiechu, oraz iskrzącego się dowcipu.
Ja uczułem się tak, jak gdybym, chodząc pojakiemś miejscu potępionem z krwawemi łzami, z duszą przygnębiona smutkiem, litością i rozpaczą, natrafił nagle na wesołą kompaniję biesiadników. Siedziałem milczący, aż Edyta zaczęła żartować ze mnie z powodu mego ponurego wejrzenia. Co mi dolega, wypytywała. Inni też połączyli się z nią w żartobliwym szturmie i ja stałem się celem dowcipów i żartów.
Gdziem był i co takiego widziałem, co uczyniło ze mnie tak niewesołego towarzysza?
— Byłem na Golgocie... — odezwałem się w końcu. — Widziałem ludzkość, wiszącą na krzyżu. Czyliż nikt z was nie wie, na co patrzą słońce i gwiazdy w tem mieście, iż możecie mówić i myśleć o czemkolwiekbądź innem. Czyliż nie wiecie, że tuż u drzwi waszych wielkie mnóstwo mężczyzn i kobiet, kość z kości waszych, żyją życiem, które jest jedną męczarnia od urodzenia do śmierci. Słuchajcie, siedziby ich są tak blizko, że gdy uciszycie śmiech wasz, posłyszycie bolesne ich głosy, żałosne krzyki niemowląt, karmiące się ubóstwem przekleństwa ochrypłe ludzi zmiażdżonych nędzą, nawpół zbydlęconych, targowanie się całego zastępu kobiet, sprzedających siebie za kawałek chleba... Czem