Strona:PL Bellamy - Z przeszłości 2000-1887 r.pdf/239

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

nasi mogli wyobrazić sobie taki stan społeczeństwa, w którym ludzie żyją razem, jak bracia, w zgodzie i zjednoczeniu, bez zawiści i swarów, bez gwałtów i oszustwa, gdzie za cenę pracy w obranym przez nich zawodzie, nie większej niż ta, jakiej domaga się zdrowie, mogą oni być całkiem wolnymi od troski o jutro i nie więcej kłopotać się o utrzymanie życia od drzew, zraszanych stale przepływającym strumieniem, gdyby, powiadam, wyobrazili sobie taki stan rzeczy, wydawałby się on dla nich rajem. Braliby go za jedno ze swoich wyobrażeniem nieba i nie śniłoby się im nawet, że poza tem może istnieć coś jeszcze, czego można byłoby pragnąć, lub do czegoby jeszcze dążyć było można.
„Tymczasem jednak, jakże jest z nami, którzyśmy już dosięgli owych wyżyn, na jakie oni mogli tylko spoglądać? Jużeśmy prawie zapomnieli — z wyjątkiem takich wypadków, kiedy coś szczególnego przywiedzie nam to na myśl — że nie zawsze było tak ludziom, jak jest dzisiaj. Przedstawienie sobie urządzeń społecznych naszych przodków bezpośrednich wymaga już od nas pewnego wysiłku wyobraźni. Znajdujemy, iż były one zbyt pierwotnemi. Takie rozwiązanie sprawy fizycznego utrzymania się, iż wygnaną została i troska i zbrodnia, nietylko nie wydaje nam się jakimś kresem ostatecznym, ale wygląda w naszych czasach, jako przygotowanie do czegoś, co naprawdę będzie istotnym postępem ludzkim. Uwolniliśmy się tylko przez to od nieznośnej i niepotrzebnej zawady, przeszkadzającej niegdyś naszym przodkom w ściganiu istotnych celów życia. Tylkośmy się rozebrali do wyścigu, nic więcej. Jesteśmy, jak dziecko, które dopiero co nauczyło się stać prosto i chodzić. Ze stanowiska dziecka pierwsze jego kroki są wydarzeniem wielkiem. Wyobraża ono