Strona:PL Beaumarchais - Wesele Figara.djvu/157

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

CHERUBIN. Jeśli współczucie sprowadziło cię umyślnie w ten zakątek, gdzie jestem ukryty od dawna...
HRABINA. Figaro ma nadejść.
HRABIA, podchodząc, na stronie. Czy to nie Zuzię widzę?
CHERUBIN, do hrabiny. Co mi Figaro! wcale nie jego oczekujesz...
HRABINA. Kogóż więc?
HRABIA, na stronie. Jest ktoś z nią.
CHERUBIN. Hrabiego, szelmeczko, który prosił cię o tę schadzkę dziś rano, kiedym przycupnął za fotelem.
HRABIA, na stronie, z wściekłością. Znów ten paź piekielny!
FIGARO, na stronie. Mówią, że nie trzeba podsłuchiwać!
ZUZANNA, na stronie. Mały papla!
HRABINA, do pazia. Zrób mi tę grzeczność i oddal się.
CHERUBIN. Nie wcześniej, w każdym razie, aż uzyskam zapłatę mego posłuszeństwa.
HRABINA, przestraszona. Cóż takiego?...
CHERUBIN. Najpierw dwadzieścia całusów na twój rachunek, a potem sto na rachunek twej pięknej pani.
HRABINA. Ty śmiałbyś?...
CHERUBIN. Ojej! tak, śmiałbym. Ty zajmujesz jej miejsce przy Ekscelencji; ja miejsce pana hrabiego przy tobie: najgłupszą rolę gra w tem Figaro.
FIGARO, na stronie. A, obwieś!
ZUZANNA, na stronie. Zuchwały jak paź.

(Cherubin chce pocałować hrabinę; hrabia staje między nimi i odbiera pocałunek).

HRABINA, pierzchając. Och! nieba!
FIGARO, na stronie, słysząc pocałunek. Byłbym zaślubił miłą lalusię! (Słucha).
CHERUBIN, macając suknie hrabiego, na stronie. To pan hrabia!

(Umyka do altany, gdzie schroniły się Franusia i Marcelina).