ZUZANNA wymyka się. Ktoś idzie.
HRABIA, na stronie. Mam ją (wychodzi spiesznie).
ZUZANNA. Chodźmy zdać sprawę pani.
FIGARO. Zuziu! Zuziu! gdzie ty tak pędzisz, prosto z rozmowy z hrabią?
ZUZANNA. Prawuj się teraz, jeśli chcesz; w tej chwili wygrałeś proces. (Ucieka).
FIGARO spieszy za nią. Ależ, powiedz...
„W tej chwili wygrałeś proces!“ — Byłbym wpadł w ładną pułapkę! O, moja miła parko! już ja was nauczę!... Piękny wyroczek, legalnie uzasadniony... Ale, gdyby miał spłacić tę starą... Ba, czem?... Gdyby spłacił... Ech! czyż nie mam dumnego Antonia, którego szlachetna pycha nie chce Figara za siostrzeńca, gardząc w jego osobie nieznanym przybłędą? Gdyby mu podbić bębenka... Czemu nie? na szerokim łanie intrygi trzeba hodować wszystko, nawet próżność głuptasa. (Woła) Anto... (Widząc wchodzącą Marcelinę, etc., hrabia wychodzi).
MARCELINA, do Gąski. Panie sędzio, niech pan wysłucha mej sprawy.
GĄSKA, w todze sędziowskiej, zająkuje się nieco. Do-obrze więc! werba-alizujmy.