Strona:PL Beaumarchais - Wesele Figara.djvu/104

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
Scena XXIII
Ciż sami, z wyjątkiem hrabiego.

BAZYLJO, do siebie. Ha! Nie będę rozbijał nosa o garnek żelazny, ja, który jestem tylko...
FIGARO. Pustym czerepem...
BAZYLJO, na stronie. Miast dopomagać do ich małżeństwa, zakrzątnę się koło Marceliny. (Do Figara). Nie gódź się na nic, wierzaj, póki nie wrócę. (Bierze gitarę z fotelu).
FIGARO idzie za nim. Godzić się! och! nie, nie lękaj się; choćbyś nawet miał nie wrócić nigdy... Nie wyglądasz mi coś do śpiewu; chcesz, abym ja zaczął?... Hop, hop, wesoło! bierz górne la-mi-la, na cześć mojej narzeczonej. (Cofając się, tańczy i przyśpiewuje; Bazyljo towarzyszy mu na gitarze, cały orszak idzie za Figarem).

Ponad góry złote,
Wolę wdzięk i cnotę,
Zuzi, Zuzi mej,
Hej, hej, Hej hej!
Hej hej!

Oddam góry złote,
Za jedną pieszczotę
Zuzi, Zuzi mej,
Hej, hej, Hej hej!
Hej hej!
Śpiew oddala się i zamiera za sceną.
Scena XXIV
ZUZANNA, HRABINA.

HRABINA, siedząc w berżerce. Widzisz, Zuziu, ładną scenę sprowadził mi twój wartogłów twoim bilecikiem.
ZUZANNA. Och, pani, kiedy wyszłam z alkierza, gdyby pani