Strona:PL Beaumarchais-Cyrulik Sewilski.djvu/127

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
121
Cyrulik sewilski

HRABIA. To Rozyna; twoja przeraźliwa postać przyprawiła ją o ucieczkę.
FIGARO skacze do pokoju. Dalibóg, i ja tak myślę... Dotarliśmy tedy, mimo deszczu, piorunów i błyskawic.
HRABIA, owinięty w długi płaszcz. Podaj mi rękę. (Skacze również do pokoju). Przy nas zwycięstwo!
FIGARO, odrzuca płaszcz. Przemokliśmy do nitki. Wspaniały czas na romantyczne wyprawy! Jakże się Waszej Dostojności wydaje ta noc?
HRABIA. Cudowna dla kochanka.
FIGARO. Tak, ale dla powiernika?... A gdyby ktoś nas tu przychwycił?
HRARIA. Czyż nie jesteś ze mną? Co innego mnie niepokoi: czy nam się uda skłonić ją do bezzwłocznego opuszczenia domu.
FIGARO. Masz pan za sobą trzy namiętności, z których każda wszechpotężną jest u płci pięknej: miłość, nienawiść i obawę.
HRABIA rozgląda się w ciemności. W jaki sposób oznajmić tak nagle, że rejent czeka u ciebie aby nas połączyć? Zamiar mój wyda się jej nazbyt śmiały. Gotowa mnie nazwać zuchwalcem.
FIGARO. Skoro ona nazwie pana zuchwalcem, pan nazwiesz ją okrutną. Kobiety bardzo lubią miano „okrutnych“. Zresztą, jeżeli miłość jej jest taka jak pan pragnie, powiesz kto jesteś; wówczas nie będzie mogła wątpić o pańskich uczuciach.

Scena VI
HRABIA, ROZYNA, FIGARO.

(Figaro zapala wszystkie świece stojące na stole).
HRABIA. Oto ona! — Urocza Rozyno...
ROZYNA, bardzo sztywno. Zaczynałam się już obawiać, że pan nie przybędzie.