Strona:PL Bełza Władysław - Dla dzieci.djvu/069

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Ileż to ona nocy niespanych,
Dni niespokojnych i przepłakanych,
Ileż goryczy, Boże jedyny!
Przebyła nieraz z naszej przyczyny.
O! za tę miłość i poświęcenie,
Zlej na nią Maryo! szczęścia promienie
O co, kołacząc do niebios bramy,
Błagamy Ciebie dla naszej mamy!

Wszak za to serce, którem nas darzy,
I za to wszystko, co dla nas marzy
I czem otacza nasz wiek dziecięcy:
Nic, nic dla siebie nie pragnie więcej,
Prócz, byśmy rosły dziateczki małe,
Jej na pociechę, Bogu na chwałę.
Więc Cię błagamy u niebios bramy:
Daj na pociechę uróść nam mamy!

O! daj Królowo niebios sklepienia,
Ziścić nam wszystkie mamy marzenia!
Użycz nam łaski swej nieprzebranej,
Aby nie smucić mamy kochanej;
Wesprzyj chęć naszą i wątłe siły,
Byśmy wciąż grzeczne i dobre były,
I modły nasze przyjm w niebios bramę:
Bo to za mamę naszą, za mamę!