Strona:PL Barczewski - Kiermasy na Warmji.djvu/99

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

W tej hostyji jest Bóg żywy
Choć zakryty lecz prawdziwy.

— Co to znaczy? pyta się Fynka.
A ciotka tłómaczy;
— We mszy zidziałaś hostyjá i w komuniji, kiedy ksiądz tę hostyją dawáł. Tam jest ciało i krew Pana Jezusa, a kiedy na náłuka pudziesz, to i ty zrozumnisz i dostaniesz skosztować tego słodkiego Pana naszego.
I znów śpiewają:

Aniołowie się lękają,
Gdy na jego twarz patrzają.
Wszyscy niebiescy duchowie
Lękają się i królowie.

— I my musiwa sia langkać przed niam, ale nie łuciekać, jano sia tkać do niego, bo gdzież pudziam, kiedy łod niego łodejdziam. Łon náma rád jest, kie dy ło niam gádáwa, myśliwa, spsiewáwa i go serdecznie mniłujewa. To też:

Żaden z wojska anielskiego
Nie dostąpi nigdy tego
Czego człowiek dostępuje,
Ciało i krew gdy przyjmuje.

I śpiewali pieśń do końca, a ciotka Luca zawsze tłumaczyła, coraz piękniej, coraz wierniej.
Tymczasem ciotki z „zápsiecka“ już dawno się wymkły, zostawiając gospodynię z kucharkami w domu i doszły znienacka do ogrodu, przyglądając się chłopcom i „dziewczákom“, maleństwu, drobiaszczkom i ciotce Lucy na jej chodzie do nieba, słuchając z weselem w sercu jej wzniosłych słów.
Wuja stali jeszcze na zapłociu przed ogrodem, gdzie przed separacją były owe długie „ryki“, spoglądali na dziadka i ciotkę Lucę i następców-spadkobierców, i słuchali ciekawie końca rozprawy z „Pamiętników Paska“ przez studenta.
Trzy zdania przytacza im jeszcze student z owej starodawnej księgi. Na stronie 109-tej pisze Pasek