Strona:PL Balzac - Zamaskowana miłość.djvu/78

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Czy zechcesz mi wytłómaczyć co znaczy ta nowa komedja? — zapytała pani de Gernancé, która przyglądała się jej z niezadowoleniem. On widocznie lęka się pokochać ciebie, i dlatego ucieka... Na co więc czekasz, żeby mu się dać poznać, żeby zakończyć raz to szaleństwo, przeciągające się nad miarę? Czy znajdujesz przyjemność, dręcząc go na nowy sposób?
— Ach! moja droga! Jak to miło być swoją własną rywalką, podobać mu się poraz drugi, pod inną postacią! A on jest mi wierny, nawet w tej niestałości, zawsze delikatny, honorowy, ucieka — ażeby mnie nie zdradzić; pokochał mnie; kocha mnie tylko... jakże jestem szczęśliwa!
— A Leon, biedny Leon! Może nareszcie zechcesz pomyśleć i o jego szczęściu? Zdobądź się raz na postanowienie, Elinor! Jedźmy razem do Paryża, a tam możesz zawrzeć związek, który nie grozi ci nieszczęściem, o ile się zdaje...
— Nie, ułożyłam wszystko inaczej... Jedź z nim, a ja niedługo przyjadę za wami.
— Elinor! Elinor! Znowu jakieś romantyczne pomysły, znowu gra twoja wyobraźnia!...
— Moja najdroższa! Jeszcze raz, ten jeden, ostatni raz! Przysięgam ci, że to już będzie ostatni...