Strona:PL Balzac - Zamaskowana miłość.djvu/74

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Chory wzruszony wspomnieniami i nieznanem dotąd uczuciem, wpatrywał się w dziecię z miłością, pieścił je i drżącym głosem zapytywał o wiek.
Elinor zmieszana, sądząc, że Leon domyśla się prawdy, dodaje dziecku rok więcej niż ma ono rzeczywiście.
— Myślałem, że młodsza... mówi Leon wzdychając i zamyśla się.
A dziecko, już ośmielone, nie chce zejść z kolan nowego przyjaciela; Leon także nie może się z niem rozstać.
— Muszę was jednak rozłączyć — mówi uśmiechając się Elinor. Widząc pańskie wzruszenie, żałuję, żem przyprowadziła tu dziecko.
— Ach! Gdyby pani wiedziała, jakie myśli jej widok we mnie budzi!
— Mogłabym łatwo się domyślić, przypuściwszy, że to pan sam jest bohaterem opowiadanej nam u pani de B... przygody...
— A więc tak, pani! ja to jestem zdradzony, odepchnięty przez tę, która mnie sama wybrała; wierny, wbrew własnej woli, jej wspomnieniu, ja — który opłakuję cień, ścigam złudną marę, ja — który nie mogłem umrzeć i nie mogę żyć szczęśliwy!...
Elinor z wysiłkiem powstrzymywała łzy.
— Więc pan kocha ją zawsze?... — spytała nieśmiało.