Przejdź do zawartości

Strona:PL Balzac - Zamaskowana miłość.djvu/61

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dować na powtórne jarzmo, którego ciężar tak strasznie dał mi się we znaki...
Pani de Gernancé nie mogła się powstrzymać od okrzyku zdumienia; Elinor, nie dając jej przyjść do słowa, opowiedziała o nieostrożnym planie, jaki powzięła w czasie morskiej podróży i w jaki sposób go wykonała.
Miała właśnie opowiedzieć o przyjściu na świat dziecka, kiedy pani de Gernancé przerwała jej, wołając żywo:
— Ileż starań, ile środków ostrożności, spotrzebowałaś do tego szalonego postępku! Jakże mogłaś tak się narażać! Narażać swoją dobrą sławę, swoje stanowisko w świecie! I w jakim celu tyle ofiar? Dla zdobycia połowicznego szczęścia, z którem trzeba się ukrywać, którego nie można ujawnić! Widzisz, do czego cię doprowadziły niedorzeczne uprzedzenia! Kierując się fantazją, upędzałaś się za złudzeniem, i zamiast prawdziwego szczęścia, zdobyłaś tylko zadowolenie przelotnego kaprysu! Ach! wierzaj mi i zbliż się jak najprędzej do tego, kto jest ojcem twego dziecka; nie pozbawiaj swej córeczki jej najlepszego przyjaciela, jej naturalnego opiekuna; nie wyrzekaj się sama uroków miłości, słodyczy przyjaznego stosunku...
— Nie jest to już dziś w mojej mocy! — wybuchnęła pani de Roselis. Posłuchaj, jaka ka-