Leon, przemawiając tak często do nieobecnej, a tajemniczej kochanki, otrzymał wreszcie list, jakby w odpowiedzi na wezwanie. Poznał to samo pismo, które skreśliło poprzednio warunki spotkania, i otworzył list drżąc cały. Treść była taka:
„Ileż twoich złudzeń muszę dziś rozproszyć! I zgasić nadzieję szczęścia! I rozwiać tyle uroków! Sądzisz, że jesteś zwycięzcą, a dowiesz się, że uległeś tylko cudzej woli, że twoja miłość własna chełpiła się swą niezwalczoną przewagą nad słabą kobietą — a w rzeczywistości, ty byłeś tylko posłuszny jej rozkazom. Oczekujesz niecierpliwie chwili, kiedy ją znowu zobaczysz, kiedy ją poznasz, kiedy umocnić jeszcze swoją władzę nad nią, wśród nowych miłosnych uniesień z twojej, a nowej słabości z jej strony... lecz ta chwila nie nadejdzie nigdy; pomiędzy tą kobietą a tobą — wszystko skończone.
„Ale twoja prawość — delikatność twego postępowania — zasługują na pewną wdzięczność z mojej strony; i okażę ci ją najlepiej, wtajemniczając cię w moje zamiary, które tak bardzo cię zaciekawiły, i wyjaśniając ci powody mego postępowania, które może ci się wydawać dziwacznem, nieostrożnem nawet, ale którego — dzięki tobie — nie będę miała powodu żałować.”
Strona:PL Balzac - Zamaskowana miłość.djvu/32
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.