Strona:PL Balzac - Stara panna.djvu/26

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

rej się zwierzył. P. de Valois zebrał owoce swojej nędzy; miał stałe nakrycie w najznakomitszych domach w Alençon, i zapraszano go na wszystkie fety. Talenty jego w grze, w opowiadaniu, wdzięk miłego i dobrze wychowanego człowieka, ceniono tak wysoko, iż zdawało się, że nic nie może się udać, o ile miejscowy arbiter elegantiarum był nieobecny. Gospodynie domu, damy, wszyscy czuli potrzebę jego pochwalnego uśmieszku. Kiedy stary kawaler powiedział na balu młodej kobiecie: „Jest pani cudownie ubrana!“ pochwała ta sprawiała jej więcej rozkoszy niż wściekłość rywalki. P. de Valois był jedynym człowiekiem, który umiał dobrze używać pewnych antycznych zwrotów. Moje serce, mój klejnocie, aniołeczku, królowo, wszystkie zdrobnienia miłosne z r. 1770, nabierały w jego ustach nieodpartego wdzięku; miał wreszcie przywilej superlatywów. Komplementy jego, któremi zresztą nie szafował, jednały mu łaski starych pań; przymilał się wszystkim, nawet urzędowym figurom, mimo że ich nie potrzebował. Jego zachowanie się przy grze odznaczało się dystynkcyą, która byłaby nań wszędzie zwróciła uwagę; nie skarżył się nigdy; chwalił przeciwników kiedy przegrywali; nie silił się pouczać partnerów wykazując sposób lepszego rozegrania. Kiedy, w czasie rozdawania kart, wszczynały się owe przenudne dyskusye, Kawaler wydobywał gestem godnym Molégo tabakierkę, przyglądał się księżnej Gorycy, podnosił z godnością wieko, brał niuch tabaki, ugniatał go w palcach; kiedy karty były rozdane, on już naładował czeluści swego nosa i pomieścił z powrotem księżnę w kie-