gdy pokonać nieufności czynników rządowych. Ten ziejący nienawiścią republikanin, oszalały ambicją, porywał się na walkę z rojalizmem i arystokracją w momencie ich najwyższego tryumfu. Du Bousquier pozyskał sobie kler zapomocą dobrze odegranej pobożności: chodził z żoną na mszę, dawał pieniądze na miejscowe klasztory, popierał kongregację Sacré-Coeur, oświadczał się za klerem w każdym jego zatargu z miastem, departamentem lub rządem. Tajemnie wspomagany przez liberałów, popierany przez Kościół, wciąż jakoby konstytucyjny rojalista, ocierał się bezustanku o miejscową arystokrację aby ją zniszczyć i zniszczył ją. Baczny na błędy popełnione przez luminarzy szlachty i przez rząd, urzeczywistnił przy pomocy mieszczaństwa wszystkie melioracje, jakie szlachta, Izba Panów i ministerjum powinny były podsuwać, popierać, a którym przeszkadzały wskutek głupiej zawiści władz we Francji. Opinia konstytucyjna zwyciężyła w sprawie proboszcza, w budowie teatru, we wszystkich kwestjach dobrobytu miasta, przewidzianych przez du Bousquiera, który zostawiał inicjatywę liberałom, przyłączając się do nich w najwyższym ogniu walki i wywieszając sztandar dobra kraju. Du Bousquier uprzemysłowił departament. Przyspieszył pomyślność prowincji wbrew nienawiści zaskorupiałych arystokratów. W ten sposób gotował moment zemsty na tych pańskich rezydencjach, a zwłaszcza na d‘Esgrignonach, w których łonie miał kiedyś utopić zatruty sztylet. Wyłożył kapitały aby podnieść fabryki koronek alensońskich; ożywił handel płótnem, założył w mieście przędzalnię.
Strona:PL Balzac - Stara panna.djvu/182
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.