Strona:PL Balzac - Stara panna.djvu/121

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

niu bowiem w jakiem znajdowała się panna Cormon, wystarczało jedno słowo; ale ta głupia zachłanność, jaka cechuje młodą i szczerą miłość, zgubiła go, jak niekiedy dziecko pełne życia zabija się przez nieświadomość.
— Coś ty takiego powiedział pannie Cormon? spytała pani Granson syna.
— Nic.
— Nic... Muszę to wyjaśnić! pomyślała, odkładając do jutra poważne sprawy, nie przywiązywała bowiem zbytniej wagi do tego odezwania, sądząc iż du Bousquier zgubiony jest w oczach starej panny.
Niebawem cztery stoliki skupiły szesnastu graczy. Cztery osoby zasiadły do pikiety, najdroższej gry w którą przegrywano spore sumy. P. Chesnel, prokurator i dwie panie przeszli na tryktraka do gabinetu z czerwonej laki. Zapalono żyrandole; poczem kwiat towarzystwa rozłożył się nawprost kominka, na berżerkach, dokoła stołów. Każda nowo zjawiająca się para zwracała się najpierw do panny Cormon:
— Więc pani jedzie jutro do Prébaudet?
— Muszę, odpowiadała.
Wogóle pani domu zdawała się czemś zajęta. Pani Granson pierwsza spostrzegła nienaturalny stan, w jakim znajdowała się stara panna: panna Cormon myślała!
— O czem dumasz, kuzynko? spytała wreszcie, zeszedłszy ją w buduarze.
— Myślę, odparła, o tej biednej dziewczynie. Czyż