Strona:PL Balzac - Podróż do Polski.djvu/42

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

żołnierza francuskiego, który, prowadzony tamtędy, wykrzyknął: „I ci ludzie nazywają to ojczyzną!“ Co za gospody! Co za kuchnia! Co za straszliwy sposób podawania! Mięso jest tu tkaniną z grubych sznurów. Myślisz że jesz, krajesz konopie, które ci zostają w zębach, i w końcu masz w ustach pakiet niestrawnego włókna; ale kosztuje to szalone sumy.
Pomiędzy Gleiwitz a Krakowem znajduje się granica; trzeba było przebyć rewizję i zmienić powóz, bo z jednego kraju do drugiego nie pożyczają tam powozu. Wpuścić powóz na sześć mil na swoje terytorjum, to operacja, która nazywa się tranzytem międzynarodowym. Nigdy w życiu nie zapomnę sceny, jaką mi zrobił urzędnik austrjacki: widząc mnie z obiema rękami pełnemi pakunków i w kapeluszu na głowie, nie wiedząc że ja nie umiem po niemiecku, wpadł w furję, że nie odkryłem głowy w jego kancelarji; on sam był w szlafroku, w pantoflach i w szlafmycy. Pytał, gdzie ja się chowałem. Rosjanin odpowiedział mu, że jestem o wiele lepiej wychowany niż on myśli; że jednak powtórzył mi przedmiot sprzeczki, złożyłem mój kapelusz na ołtarzu pokoju, to znaczy na kasie. Ten urzędnik strawił blisko pół godziny na szukaniu wagi i na ważeniu dukatów, których zażądał jako kaucji za kilka krawatów kupionych w Wiedniu, które przeszły przez Prusy i które tem samem uznano za pruskie. Odważył trzydzieści dukatów, zanim wybrał z nich pięć, które mu się spodobały. Utrzymywał, że nie jest zdolny rozpoznać, czy krawaty są pochodzenia austrjackiego. Ta operacja miała się odbyć w Krakowie; on, pobrawszy cło, wydał kwit, każąc zarazem opieczętować krawaty. Zostaliśmy tam półtrzeciej godziny. Rozumie się samo przez się, że konsul rosyjski, dowiadując się o tej sprawie, prosił brata, aby nie czynił żadnych kroków dla odzyskania swoich pięciu dukatów. Wyniknąłby z tego proces z cłem austrjackiem, który, w razie wygranej, zająłby pięć do sześciu tygodni.
Czy uwierzyłby kto, że to już druga tego rodzaju sprawa, której byłem świadkiem! Pani Naryszkin miała ze sobą koszyczek, pe-