Strona:PL Balzac - Ostatnie wcielenie Vautrina.djvu/122

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wie: tak bardzo nauka broni się przed uznaniem myśli (patrz Ludwik Lambert) za żywą i twórczą siłę! Lucjan ujrzał Pałac w jego dawnej piękności. Wykwitła kolumnada, smukła, młoda, świeża. Dworzyszcze św. Ludwika ukazało się takie jakie było niegdyś; poeta podziwiał jego babilońskie proporcje i wschodnie fantazje. Odczuł ten wspaniały widok jako poetyckie pożegnanie z cywilizowanym światem. Gotując się na śmierć, myślał równocześnie, w jaki sposób ten cud może istnieć nieznany w Paryżu. Było w tej chwili dwóch Lucjanów, Lucjan poeta, błądzący poprzez średnie wieki, pod arkadami i wieżyczkami św. Ludwika, i Lucjan przygotowujący szczegóły samobójstwa.

W chwili gdy pan de Granville ukończył naradę z młodym sekretarzem, zjawił się dyrektor więzienia, a wyraz jego fizjognomji był taki, iż generalnego prokuratora zdjęło przeczucie nieszczęścia.
— Czy spotkał pan pana Camusot? spytał.
— Nie, panie prezydencie, odparł dyrektor. Pisarz jego Coquart oznajmił mi, bym przeniósł księdza Karlosa z sekretnej, i wypuścił pana de Rubempré na wolność, ale już zapóźno.
— Boże! co się stało?
— Oto, rzekł dyrektor, pakiet dla pana, który wyjaśni katastrofę. Dozorca łąki usłyszał brzęk stłuczonych szyb, sąsiad zaś pana de Rubempré zaczął krzyczeć głośno, słyszał bowiem konanie biednego młodzieńca. Dozorca wrócił blady ze wzruszenia; więzień powiesił się na oknie.
Mimo że dyrektor mówił szeptem, straszny krzyk jaki wydała pani de Sérizy, dowiódł, że, w chwilach gwałtownych wzruszeń, zmysły ludzkie nabywają nieobliczalnej potęgi. Hrabina usłyszała albo odgadła; ale, nim pan de Granville się obrócił, nim pan de Sérizy albo de Bauvan mogli przeszkodzić, pomknęła jak strzała ku drzwiom i dotarła do Galerji kupieckiej, skąd pobiegła aż do schodów wychodzących na ulicę de la Barillerie.
Adwokat jakiś oddawał togę w drzwiach jednego ze sklepów,