dziwie, zostawił jej tylko oczy do łez, ten domek aby żyć, i prawo do obojętności na każdą niedolę, ponieważ (powiadała) wycierpiała sama wszystko, co można wycierpieć.
Słysząc dreptanie pani, gruba Sylwia, kucharka, spieszy podać śniadanie dla pensjonarzy. Przychodni jadają zazwyczaj tylko obiad, za który płacą trzydzieści franków miesięcznie. W dobie gdy zaczyna się ta historia, „stałych“ było tylko siedmiu. Pierwsze piętro zawierało dwa najładniejsze mieszkania w całym domu. Pani Vauquer zajmowała skromniejsze; drugie należało do pani Couture, wdowy po komisarzu wojennym Rzeczypospolitej. Pani Couture miała przy sobie bardzo młodą osobę, Wiktorynę Taillefer, której zastępowała matkę. Obie płaciły razem do tysiąca ośmiuset franków rocznej pensji. Na drugim piętrze jedno mieszkanie zajmował staruszek nazwiskiem Poiret, drugie mężczyzna około czterdziestoletni, który nosił czarną perukę, malował bokobrody i mienił się ex-kupcem; nazywał się Vautrin. Trzecie piętro składało się z czterech pokoi, z których dwa były wynajęte: w jednym mieszkała stara panna, nazwiskiem Michonneau; w drugim były fabrykant makaronu i krochmalu, który pozwalał się zwać ojcem Goriot. Dwa pozostałe pokoje przeznaczone były dla przelotnych ptaków, dla nieszczęśliwych studentów, którzy, jak ojciec Goriot i panna Michonneau, mogli obrócić jedynie czterdzieści pięć franków miesięcznie na życie i mieszkanie; ale pani Vauquer nie lubił tego typu pensjonarzy; przyjmowała ich jedynie w braku czego lepszego; jedli za dużo chleba. W tej chwili, jeden pokój zajmował młody student praw przybyły spod Angoulême; liczna jego rodzina dokazywała cudów, aby mu zapewnić tysiąc dwieście franków rocznie. Eugeniusz de Rastignac[1] — takie, było jego miano — był jednym z owych młodych ludzi pracowitych z musu, którzy, już w młodym wieku, pojmują że są nadzieją rodziny; którzy starają się zdobyć podwali-
- ↑ Dwaj poeci, Stracone złudzenia, Córka Ewy, Sekrety księżnej de Cadignan, etc.