Strona:PL Balzac - Ojciec Goriot.djvu/140

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

uczynił, gdyby mógł się stać bogatym, zabijając w Chinach, jedynie mocą swojej woli, nie ruszając się z Paryża, starego mandaryna?
— Tak.
— No i...?
— Ba! jestem właśnie przy trzydziestym trzecim mandarynie.
— Nie żartuj. No więc, gdyby ci udowodniono, że rzecz jest możliwa i że wystarczy skinienie głową, zrobiłbyś...?
— A stary ten mandaryn? Ale ba! młody czy stary, sparaliżowany czy zdrów jak ryba, na honor... Do paralusza! Otóż — nie.
— Jesteś zacny chłopiec, Bianchon. Ale gdybyś kochał kobietę, tak żebyś wariował dla niej, i gdyby ci trzeba było pieniędzy, dużo pieniędzy, na jej stroje, na powóz, na wszystkie fantazje wreszcie?
— Ależ ty mi odbierasz rozum i chcesz żebym rozumował!
— Otóż, Bianchon, ja jestem szalony, ulecz mnie. Mam dwie siostry, dwa anioły dobroci, czystości, i chcę aby były szczęśliwe. Skąd w ciągu pięciu lat wziąć dwieście tysięcy franków na posag dla nich? Bywają, widzisz, okoliczności, gdzie trzeba puszczać się na grubą grę i nie zużywać szczęścia na groszaki.
— Ależ ty stawiasz kwestię, która nastręcza się w zaraniu życia każdemu, i chcesz przeciąć węzeł gordyjski mieczem. Aby tak sobie poczynać, mój drogi, trzeba być Aleksandrem Wielkim, inaczej idzie się na galery. Co do mnie, jestem szczęśliwy ze skromnej egzystencji, jaką sobie stworzę na prowincji, gdzie po prostu obejmę warsztat po ojcu. Upodobania człowieka dadzą się zaspokoić w najmniejszym kółku równie pełno co w olbrzymim kręgu. Napoleon nie jadł dwóch obiadów i nie mógł mieć więcej kochanek niż ich znajdzie student medycyny, kiedy jest internem u Kapucynów. Szczęście, mój drogi, zawsze będzie się mieściło między naszą stopą a ciemieniem: czy kosztuje rocznie milion czy sto ludwików, wrażenie jest zawsze jedno i to samo. Konkluzja: darujmy chińczykom życie.
— Dziękuję, dobrze mi zrobiło pogadać z tobą, Bianchon! Będziemy zawsze przyjaciółmi.