Strona:PL Balzac - Małe niedole pożycia małżeńskiego.djvu/86

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

mam prawo rozporządzać się tu czemkolwiek?... Uwolniłeś mnie od wszelkich obowiązków i codzień Bogu za to dziękuję.

Pani de Fischtaminel odwiedza twoją żonę. Zastaje ją pokaszlującą, z przygarbionemi plecami nad jakimś haftem.
— Haftujesz te pantofle dla swego drogiego Adolfa.
Adolf stoi oparty o kominek, prostując talję z miną zadowoloną z siebie.
— Nie, moja droga, to do sklepu, gdzie mi za to płacą; jak zbrodniarze w kaźni, tak i ja, dzięki mej pracy, mogę sobie opłacić drobne słodycze życia.
Adolf robi się pąsowy; miałby ochotę zbić żonę, a pani de Fischtaminel spogląda nań jakby mówiła: „Co to wszystko znaczy?...“
— Kaszlesz bardzo, drogie maleństwo!... mówi pani de Fischtaminel.
— Och! powiada Karolina, cóż mi zależy na życiu....

Karolina siedzi na kozetce z żoną jednego z przyjaciół, na dobrej opinji której zależy ci nadzwyczajnie. Z framugi, w której stoisz w kółku mężczyzn, słyszysz, po samem poruszeniu jej warg, te słowa: Mąż tak kazał!... wyrzeczone tonem młodej Rzymianki wiedzionej do cyrku. Głęboko draśnięty we wszystkich ambicjach, łowisz uchem tę rozmowę bawiąc równocześnie gości i ściągając na siebie pytania: „O czem ty właściwie myślisz?“; gubisz co chwila wątek, ledwie możesz ustać na miejscu trawiony nieustannie mysią: „Co ona jej może o mnie opowiadać?“

Adolf siedzi u państwa Deschars przy obiedzie na dwanaście osób, Karolinę zaś umieszczono koło przystojnego młodego człowieka, który nosi imię Ferdynand i jest kuzynem Adolfa. Między pierwszem a drugiem daniem, toczy się rozmowa o szczęściu w małżeństwie.
— Nic łatwiejszego dla kobiety jak być szczęśliwą, mówi Ka-