Strona:PL Balzac - Małe niedole pożycia małżeńskiego.djvu/35

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Opuszczasz pokój, i słyszysz jak teściowa pociesza córkę temi straszliwemi słowy: — Oni wszyscy są egoiści, uspokój się; twój ojciec był zupełnie taki sam.

V.
Niezrozumiana...

Jest ósma wieczór; wchodzisz do sypialni żony. Wszędzie pełno światła. Pokojówka i kucharka krążą... Wszystkie meble zarzucone są sukniami i wiązankami kwiatów rozmaitych odcieni.
Fryzjer już czeka: artysta niezrównany, najwyższa powaga, — nic i wszystko zarazem. Słyszysz, jak reszta służby biega po całym domu; rozkazy, zlecenia, zamęt dochodzi szczytu. Pokój zmienił się w pracownię, z której ma się wynurzyć Wenus salonów.
Żona pragnie być na balu najpiękniejszą ze wszystkich. Czy jeszcze dla ciebie, czy dla siebie tylko, czy dla kogo innego? Poważne zagadnienia!
Ale tobie to ani w myśli.
Ściśnięty, wykrygowany, opancerzony we fraku, poruszasz się odmierzonemi krokami, rozglądając się, obserwując, myśląc wreszcie o tem, że będziesz mógł na neutralnym terenie pomówić z agentem giełdowym, rejentem lub bankierem, ktróym nie chciałbyś dawać nad sobą przewagi, udając się do ich biura.
Fakt dziwny, który każdy mógł stwierdzić ale którego przyczyny trudno określić, to owa szczególna niechęć, jaką mężczyzna ubrany i gotowy do wyjścia okazuje do wszelkich dyskusyj i odpowiedzi. W chwili wyjścia z domu, mało jest mężów, którzyby nie stawali się milczący i głęboko zatopieni w refleksjach, zależnych od danego charakteru. O ile wogóle odpowiadają, słowa ich są krótkie i zwięzłe.
Kobiety znowuż stają się w tych chwilach szczególnie niecierpliwiące, radzą się ustawicznie, w kwestji ukrycia ogonka róży przy