Strona:PL Balzac - Małe niedole pożycia małżeńskiego.djvu/175

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

gdy dyrekcja teatru rozpuszcza wiadomość o przygotowaniach do nowej sztuki ze wspaniałą wystawą.
Pozostała pewna nadzieja, że może wyjazd do wód, do Ems, Homburga, Karlsbadu mógłby ją uleczyć z choroby; ale nie chce słyszeć o wyjeździe; chyba — we własnym powozie. Więc własny powóz!
Adolf trzymał się ostro i nie ustępował.
Karolina, jako osoba nadzwyczaj sprytna, przyznawała słuszność mężowi.
— Adolf ma rację, mówiła do przyjaciółek, to ja jestem szalona; nie może, nie powinien sprawiać jeszcze powozu; mężczyźni wiedzą przecie lepiej od nas, jak stoją ich interesa.
Bywały chwile, w których Adolf dochodził wprost do szaleństwa! Kobiety mają swoje sposoby, które czerpią chyba wprost z piekła. Wreszcie, w trzecim miesiącu tego djabelskiego tańca, spotyka dawnego kolegę, ledwie że podoficera w korpusie armji lekarskiej, naiwnego jak każdy młody doktór, który nosi epolety dopiero od wczoraj a ma prawo komenderować ognia!
— Na młodą kobietę młody lekarz, pomyślał Adolf.
I proponuje przyszłemu Bianchonowi, aby odwiedził Karolinę i powiedział szczerze, co myśli o jej stanie.
— Moja droga, już ostatni czas aby cię zobaczył jaki lekarz, powiada wieczorem Adolf do żony; przyprowadziłem ci doktorka najodpowiedniejszego dla ładnej kobiety.
Nowicjusz bada sumiennie, pyta, opukuje nieznacznie, wypytuje o najdrobniejsze objawy; wreszcie, wśród rozmowy, mimowoli poczyna mu na ustach, zarówno jak i w oczach, błądzić jakiś uśmieszek, lekki grymas powątpiewania, aby nie powiedzieć ironji. Przepisuje obojętne lekarstwo, kładąc nacisk na jego ważność, i przyrzeka wrócić, aby stwierdzić jego działanie. W przedpokoju, myśląc że jest sam z przyjacielem, wzrusza wymownie ramionami:
— Twojej żonie nic nie brakuje, powiada; kpi sobie z ciebie i ze mnie.