Strona:PL Balzac - Lekarz wiejski.djvu/34

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

przed chwilą zapewne ją ruszył, wyciągnął go troskliwie, prostując nogi prawie już zimne, układając ręce i głowę z takim staraniem, jakie mogłaby mieć matka dla dziecka.
— Wszystko na nic, już umiera, dodał Benassis.
Stara kobieta stała z obwisłemi rękami, patrząc na umierającego i roniąc kilka łez. Sam Genestas siedział milczący, nie umiejąc sobie wytłómaczyć, w jaki sposób śmierć tak nieciekawej istoty może na nim robić takie wrażenie. Podzielał już bezwiednie bezgraniczną litość, jaką budzą te nieszczęśliwe stworzenia w owych dolinach bez słońca, gdzie natura je rzuca. Uczucie to, wyradzające się w religijny zabobon w rodzinach dotkniętych tą klęską, czyż nie płynie z najpiękniejszej cnoty chrześcijańskiej, z miłosierdzia, oraz z tak niezbędnej dla porządku społecznego wiary w przyszłą nagrodę, jedynej, która nam pozwala znosić nasze niedole. Nadzieja zasłużenia sobie wiekuistego szczęścia pomaga krewnym tych biednych stworzeń oraz ich otoczeniu rozwijać w szerokiej mierze miłość macierzyńską i użyczać nieustannych starań bezwładnej istocie, która najpierw nie rozumie tego, a później zapomina. Szczytna religja! ślepej niedoli przydała dobrodziejstwo ślepego miłosierdzia. W okolicach gdzie znajdują się kretyni, ludność mniema, że obecność tego rodzaju biedaków przynosi rodzinie szczęście. Ta wiara zapewnia znośne życie tym, którzy w miastach byliby skazani na oschłość fałszywej filantropji i na rygor szpitala. W dolinie wyżniej Izery, gdzie ich jest pełno, kretyni żyją na świeżem powietrzu wraz z trzodami, których nauczyli się pilnować. Przynajmniej są tam wolni i szanowani tak, jak należy szanować nieszczęście.
Od paru chwil dzwonek wioskowy rozbrzmiewał zwolna w miarowych odstępach, aby oznajmić wiernym śmierć ich bliźniego. Biegnąc w przestrzeni, ta nabożna myśl dochodziła słabem echem do chaty, rozlewając w niej łagodną melancholję. Liczne kroki rozległy się na drodze, zwiastując przybycie tłumu, ale tłumu pogrążonego w milczeniu. Następnie, buchnął naraz kościelny