Strona:PL Balzac - Lekarz wiejski.djvu/231

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

cię, młody przyjacielu, przez Alpy aż do Szwajcarji; przegoni cię po skałach, wyciągnie cię w pół roku o sześć cali w górę; zarumieni ci policzki, zahartuje ci nerwy i wyleczy cię z twoich szkolnych nałogów. Będziesz mógł wówczas podjąć studja i staniesz się człowiekiem. Butifer jest uczciwy chłopak, będziemy mu mogli powierzyć sumę potrzebną na koszta twoich wędrówek i twego polowania; odpowiedzialność ustatkuje go na jakie pół roku, dla niego to czysty zysk.
Twarz Genestasa rozjaśniała się coraz bardziej przy każdem słowie lekarza.
— Chodźmy na śniadanie. Grabarce pilno jest cię zobaczyć, rzekł Benassis klepiąc zlekka Adrjana po twarzy.
— Więc niema suchot? spytał Genestas biorąc lekarza pod rękę i odciągając go na bok.
— Nie więcej niż pan i ja.
— Więc co mu jest?
— Ba! odparł Benassis, przechodzi krytyczny moment, to wszystko.
W tej chwili ukazała się w progu Grabarka. Genestas zauważył nie bez zdziwienia strój jej prosty i zalotny zarazem. To już nie była wczorajsza wieśniaczka, ale wytworna i pełna wdzięku Paryżanka, wobec której spojrzeń uczuł się słaby. Żołnierz odwrócił oczy i utkwił je w orzechowym stole bez obrusa, ale tak doskonale wywoskowanym, że wyglądał jak politurowany. Na stole znajdowały się jajka, masło, pasztet, pachnące górskie poziomki. Cały pokój biedna dziewczyna przystroiła kwiatami, które świadczyły, że ów dzień dla niej był świętem. Na ten widok, major z mimowolną zazdrością objął wzrokiem prosty domek i trawnik, poczem spojrzał na wieśniaczkę oczami, które wyrażały zarazem nadzieję i wątpienie. Poczem obrócił wzrok na Adrjana, któremu Grabarka podawała jajko, zajmując się nim dla kontenansu.