Strona:PL Balzac - Kuzynka Bietka. T. 2.djvu/54

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Jeżeli sobie pozwoliłem na tę uwagę, drogi przyjacielu, to dlatego że idzie tu o wiele więcej o twoje dobro, niż o mój interes lub też o moją miłość własną. Przedewszystkiem marszałek ma w tem głos wyłączny. Następnie, mój drogi, zarzucają nam tyle rzeczy, że jedna mniej lub więcej!... Za Restauracji dawano posady poprostu aby dać komuś pensję, nie troszcząc się o służbę. Jesteśmy starzy koledzy...
— Tak, odparł baron, i to dlatego aby nie narażać naszej starej i cennej przyjaźni, chcę...
— No, no, odparł dyrektor personelu widząc zakłopotanie malujące się na twarzy Hulota, wyjadę, mój stary, wyjadę... Ale uważaj! masz wrogów, to znaczy ludzi którzy mają chrapkę na twoją sutą pensję, a trzymasz się tylko na jednej kotwicy. Och, gdybyś był posłem, jak ja, nie lękałbyś się niczego; toteż uważaj!
Te przyjacielskie aluzje uczyniły żywe wrażenie na Radcy Stanu.
— Ależ mów, Rogerze, co się dzieje? Nie baw się ze mną w dyplomację!
Dygnitarz, którego baron nazywał Rogerem, popatrzył na Hulota, ujął go za rękę i uścisnął ją.
— Jesteśmy zbyt starzy przyjaciele, abym cię nie miał ostrzec. Jeżeli chcesz się utrzymać, powinieneś usłać sam dla siebie jakieś leże. W twojem położeniu, zamiast prosić marszałka o awans dla pana Marneffe, prosiłbym go o wyrobienie dla mnie miejsca Referendarza Stanu, na którembym doczekał spokojnie śmierci; dyrekturę zaś generalną zostawiłbym myśliwym jak bóbr swoją skórę...