Strona:PL Balzac - Kuzynka Bietka. T. 2.djvu/52

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Jesteś tedy wolny, mój drogi, mówiła. Czyż wielcy artyści powinni się żenić? Wy istniejecie tylko fantazją i swobodą! Och, będę cię tak kochała, drogi poeto, że nie zatęsknisz nigdy za żoną. Jednakże, jeżeli, jak wielu na twojem miejscu, chcesz zachować pozory, podejmuję się sprowadzić ci Hortensję z powrotem, i to niedługo.
— Och! gdyby to było możebne!
— Jestem tego pewna, rzekła Walerja dotknięta. Twój biedny teść jest to człowiek skończony pod każdym względem, ale, przez próżność, chce wyglądać na człowieka którego można kochać; chce wmówić światu że ma kochankę; jest na tym punkcie tak próżny, że mogę z nim robić co chcę. Baronowa tak jeszcze kocha swego starego Hektora (wciąż mam uczucie, że cytuję Iliadę), że we dwoje staruszkowie wyjednają ci u Hortensji przebaczenie. Tylko, jeżeli nie chcesz mieć burzy w domu, nie zaniedbuj przez trzy tygodnie swojej kochanki... Ginęłam już. Mój chłopcze, kiedy się jest szlachcicem, trzeba mieć względy dla kobiety którą się naraziło tak jak ty mnie, zwłaszcza kiedy ta kobieta musi tak bardzo dbać o swoją reputację... Zostań na obiedzie, mój skarbie... ale zrozum że muszę być z tobą bardzo chłodna, jako że ty jesteś sprawcą tego nazbyt widocznego błędu.
Oznajmiono barona Monteza; Walerja wstała, pobiegła na jego spotkanie, szeptała mu przez kilka chwil do ucha, czyniąc, w przedmiocie swego zachowania te same zastrzeżenia jakie przed chwilą uczyniła Wacławowi; Brazylijczyk bowiem zachował spokój dyplomatyczny dostrojony do wielkiej nowiny, która go przepełniła radością: był pewny swego ojcostwa!...